Tajemniczy Zamek na Wzgórzu

Podróżowanie po górskich zakątkach zawsze niosło ze sobą element przygody, ale tego, co przydarzyło mi się pewnej jesiennej nocy w sercu polskich gór, nie mogłam przewidzieć. To miała być zwykła wycieczka – spacer po malowniczych dolinach i podziwianie kolorowych, jesiennych liści. Razem z grupą przyjaciół postanowiliśmy spędzić weekend w górskiej chacie, z dala od zgiełku miasta, gdzie czas płynie wolniej, a powietrze pachnie igliwiem i wilgocią.

Drugiego dnia, podczas wędrówki, naszą uwagę przyciągnął stary kamienny zamek, położony na szczycie wzgórza. Jego surowa sylwetka kontrastowała z łagodnymi zboczami gór, a spowijająca go mgła dodawała miejsca tajemniczości. Miejscowi odradzali nam wspinaczkę w to miejsce, twierdząc, że zamek jest opuszczony i stanowi niebezpieczeństwo. Jednak ciekawość wzięła górę. Zdecydowaliśmy się zboczyć z głównego szlaku i sprawdzić, co kryje ten mroczny monument przeszłości.

Droga była stroma i wyboista, a słońce powoli zaczynało zachodzić, gdy dotarliśmy na szczyt. Zamek, choć w ruinie, nadal imponował. Jego grube mury były porośnięte bluszczem, a wielkie okna, przez które kiedyś zaglądało światło, teraz były pustymi oczodołami, patrzącymi w dal. Wewnątrz zamku panował dziwny spokój, jakby miejsce to żyło własnym życiem. Wędrowaliśmy po chłodnych korytarzach, czując, jak ciarki przebiegają nam po plecach. Każdy szmer echa zdawał się być krokami niewidzialnych postaci.

Gdy nagle, gdzieś z głębi ruin, usłyszeliśmy dźwięk. To nie był wiatr ani echo. Brzmiało to jak cichy śpiew, jakby ktoś w odległym kącie zamku nucił starą melodię. Nie mieliśmy odwagi sprawdzić, co to było. Nasze serca zaczęły bić szybciej, a w powietrzu dało się wyczuć nieokreśloną grozę. Zdecydowaliśmy, że czas wracać. Gdy opuszczaliśmy zamek, słońce już całkowicie zniknęło za horyzontem, a księżyc w pełni rzucał na zamek blady, zimny blask.

W drodze powrotnej, czując chłód nocy, śmialiśmy się z własnych lęków, ale każdy z nas wiedział, że coś dziwnego wydarzyło się tego wieczoru. Nie odważyliśmy się wrócić do zamku kolejnego dnia. W miejscowej karczmie usłyszeliśmy historie o zamku – że przed wiekami mieszkał w nim szalony hrabia, który zniknął w tajemniczych okolicznościach. Od tamtej pory nikt nie miał odwagi zamieszkać na wzgórzu. A ten śpiew? Miejscowi twierdzili, że to duch hrabiego, który co noc wraca, aby przypomnieć o swojej tragicznej historii.

Wracając do domu, zrozumiałam, że niektóre miejsca lepiej zostawić w spokoju. Zamek na wzgórzu, choć piękny i tajemniczy, skrywał zbyt wiele mrocznych sekretów, byśmy chcieli poznać je wszystkie.